środa, 8 kwietnia 2020

Czarny


Kilka dni temu wybrałam się nad bobrowa tamę przy której żerowały brodźce samotniki, a w poniedziałek miałam nadzieję, że znowu je zobaczę. Cóż, kiedy się wychodzi na spacer w takie niezwykle słoneczne i dość ciepłe kwietniowe popołudnie , a w sosnowej alei przy łąkach pachnie żywicą i słychać jak pękają nabrzmiałe dojrzałymi nasionami szyszki to cel niby jest, ale z każdym krokiem staje się mniej wyraźny. A już całkiem zniknął, kiedy zobaczyłam zmierzającą w tym samym kierunku co ja, czaplę siwą. Kiedy dotarłam na miejsce ona już tam była i brodząc w rozlewisku tuż przy tamie wypatrywała żab. 

Od czasu do czasu zerkała w moim kierunku czując, że nie jest zupełnie bezpieczna.
Kiedy dotarła do wysokich traw nagle zaczęła spoglądać w górę. 



Wreszcie i ja spojrzałam i oniemiała, bo oto do siadania na rozlewisku gotował się niezwykle elegancki, zadbany i jak na wiosnę w świetnej kondycji bocian czarny. 

Zrobił jeszcze raz woltę nad bobrzym gospodarstwem, uznał, że może

i wylądował... tuż przed moim nosem. 

Zlustrował okolicę i zabrał się za łowy. 




Czapla zobaczywszy jak, żaba za żabą znika w ogromnym czerwonym dziobie pomyślała, że nie ma na co czekać i nieco odważniej zaczęła żerować. 

A czarny prezentował się pięknie, pióra w zachodzącym słońcu opalizowały zielonkawo a czerwona otoczka oczu tak hipnotyzowała żaby, że niemal same wpadały mu do dzioba. Jadł i jadł, a ja syciłam oczy. 



To było bez wątpienia spotkanie marzeń. Jednak po nieprawdopodobnej euforii, po godzinie pojawiły się myśli jak by tu po angielsku , nie płosząc nikogo wyleźć z suchych, trzeszczących krzakorów i wtedy jak na zamówienie poderwał się i odleciał. 


Czarne bociany widuję w tamtej okolicy od piętnastu lat. Rok temu przyleciały dopiero 29 kwietnia, Pod koniec maja w pobliżu była prowadzona trzebież, a 2 czerwca zobaczyłam pożegnalny lot nad gniazdem, lęgu nie było. Ta wiosna dla nas tak trudna im zapewnia spokój i dostatek jedzenia. Mam nadzieję, że wkrótce dołączy do niego partnerka i może tym razem uda im się dochować dzieci. Są rzadkie i takie piękne.

7 komentarzy:

  1. Tylko raz widzialam czarnego bociana i to w czasie jazdy pociagiem z Krakowa do Warszawy. A Ty sobie go tak pieknie obfotografowalas, ma nadzwyczajne upierzenie, metaliczne, polyskujace zielenia i niebieskoscia, ladnie wygladaja czerwienie w kontrascie z czernia, ladne ptaszysko. Udalo Ci sie uchwycic polykanie zab, piekny reportaz! Ciekawe czy znajdzie pare i zaludni bardziej Twoje okolice. Oby! Czapla siwa tez niczego sobie ale ten czarny bocian tym razem wygral! pozdrawiam i trzymaj sie z dala od koronawirusow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz tak blisko i to zupełny przypadek. Miałam szczęście:)) Czy drugi przyleci zobaczymy, zwykle razem robią oblot okolicy, teraz nie chcę ich niepokoić, bo są bardzo płochliwe:) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Przepiękne fotografie. Naprawdę magiczne spotkanie, akurat tak przed Tobą wylądował, niesamowite. Naprawdę piękne spotkanie, też chciałabym spotkać taką piękność. :) Cudowna relacja, pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podobają, to trochę szczęścia i piękny zbieg okoliczności. Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale blogger anonsuje mi jakieś zmiany, przez bodaj 2 tygodnie ostatnie trzy posty pozbawione zostały zdjęć, a Twój komentarz wyświetla się jakieś pół metra za poprzednimi i nie wiem czy to tylko u mnie ten kipisz. W każdym razie dzięki, miałam nieprawdopodobne szczęście:)

      Usuń