niedziela, 27 lipca 2014

Pogawędka z dzwońcem

Poranna kawa na tarasie znowu przyniosła efekty. Dziś rano ptaki były bardziej aktywne, jakby wiedziały, że jak się zrobi gorąco nic nikomu się nie będzie chciało. Nikomu poza mazurkami, bo tym się chce latać, ćwierkać, jeść i plotkować cały dzień bez względu na temperaturę. Najpierw usłyszałam ostrzegawcze gdakanie kosa. Wychyliłam się z aparatem a ten na krzaku czerwonej porzeczki zajadał owoce tak przejrzałe, że gdyby w nie włożyć mini słomkę to można by się napić porzeczkowego wina prosto z krzaka. Uciekł, kiedy tylko mnie zobaczył. Po chwili na źdźble trawy przysiadł jakiś osobnik. 



Światło było takie, że nie wiedziałam, komu robie zdjęcia, więc postanowiłam trochę bliżej podejść. Ale i on zerwał się nagle i przeleciał na jodłę. 


No dobrze pomyślałam, obejdę cię bratku w koło i dowiem się coś za jeden. 


Czając się niczym kot wychyliłam się z za śliwki. Ptak natychmiast mnie zobaczył i mówi cichutko


- Nuuii?
Ja na to
- Spokojnie, zrobię ci tylko zdjęcie.
- Nuuii?
- No i jak się dowiem, kto ty jesteś, dam ci spokój.
- Nuuii?
- No i będziesz mógł wrócić do śniadania.
- Nuuii?
No i nie zdążyłam odpowiedzieć, bo podeszłam zbyt blisko i on odfrunął, ale jestem prawie pewna, że powiedział
- No i rusz się z tego tarasu, bo przy wiśniach sporo się dzieje.
Zebrałam się, więc i ruszyłam na poranny obchód. 


Spotkałam go stojącego na wiśni. Już się do mnie nie odzywał, bo i po co, już wszystko wiedziałam. To był dzwoniec i nie był tam sam.
Pod wiśnią na szczawiu konsumował mszyce piecuszek? Myślałam, że to piecuszek ze względu na kolory, jednak, jak podaje dr. Kruszewicz, piecuszek ma nogi jasnobrązowe a mój na zdjeciu ma wyraźnie ciemnobrązowe, co wskazuje na pierwiosnka. I gdyby nie autor bloga "Leśne opowieści"  http://krzysiekmikunda.blogspot.com/ który czytuje moje opowiadania dalej bym myślała, że to piecuszek. To pierwiosnek. 



a na ławce był jeszcze ktoś, to najprawdopodobniej młody świergotek. 


Dzwoniec przyleciał w okolice tarasu bo tu był istny tłok. 


Jedni polowali na motyle, inni na mszyce a inni zajadali ziarna traw. Koło południa na porzeczce znowu pojawił się samczyk kosa i myślę, że jak się zasadzę to uda mi się wkrótce zrobić zdjęcie. Mam też zaplanowany wypad na łąkę. Na krótkie wakacje przyjechał do nas kuzyn męża z synem i młody człowiek zaczytany w publikacji „Tajemnice fizyki” ni stąd ni z owąd zaoferował się w miniony czwartek towarzyszyć mi w wyprawie do bobrowych żeremi. Bobrów jak zwykle nie zobaczyłam, ale za to na łące czekała niespodzianka. Zdjęcie jest podłej jakości bo uznałam, że już nic się nie wydarzy i wracaliśmy z lasu jak stado bawołów, gdy wtem …. 


Miałam nadzieję, że to łania z cielakiem. I tu ponownie pomógł autor "Leśnych opowieści". Jeśli zajrzycie na bloga http://krzysiekmikunda.blogspot.com/ dowiecie się dlaczego. Na zdjęciu jest koza z koźlakiem.
A za górką koziołek uganiał się za kozą. Widać zaczęły się sarnie zaloty.


Nie dość, że pędziły jak szalone to jeszcze były bardzo daleko. Może dziś będzie lepiej?

3 komentarze:

  1. świetny dzień :) to niestety nie łania, a sarna z młodym. Piecuszek bardzo podobny do pierwiosnka i gdyby to było w lesie, a nie na działce, dałbym się pokroić, że to pierwiosnek:) Super zdjęcia. Ten kozioł, mimo słabszego zdjęcia, ma ładne, dobrze wytarte parostki, regularny szóstak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że zajrzałeś, oczywiście masz rację, zamiast się śpieszyć powinnam mu się dokładnie przyjrzeć. Ale taki był zielonożółty i ta brew wyraźna a przecież ma ciemnobrązowe nogi, no i podstawa czyli śpiew. Pierwiosnek jak dzwon. Zaraz wniosę poprawki. I bardzo mi żal, że łania to nie łania, nie osłodzi tego regularny szóstak. Ale oko masz zawodowe.

      Usuń
    2. zawsze zaglądam tu z przyjemnością by naładować się Twoją szczerością i uroczym zachwytem przeżywanych chwil w otoczeniu przyrody. :)

      Usuń