Żurawi Staw opustoszał. Jeszcze w sierpniu można było
spotkać brodźce i krzyżówki,
ale po pierwszej strzelaninie pod koniec sierpnia
nie ma nic. Rzadko tam zaglądam, a jeśli już to na chwilę by napatrzeć się na ptasią
drobnicę, spotkać sarny albo dziki. A jeśli kaczki to już prędzej na
Nenufarowym. Najbardziej lubię północną zatoczkę gdzie oprócz kaczek bywają
zimorodek i perkozek. Zimorodek lubi bywać sam,
a perkoza ostatnio widuję w
towarzystwie. To było na początku września, dzień był pochmurny i trochę
wietrzny, więc na spacer wybrałam się koło południa. Pewnie z powodu wiatru
udało mi się podejść blisko brzegu. Niemal na środku pływał perkozek,
a na
nenufarowym kłączu spała sobie w najlepsze krzyżówka.
On się trochę rozglądał,
ale kaczy sen działał na niego uspokajająco. Jeśli kaczka śpi, to, czym się martwić,
wprawdzie gałęzie na brzegu podejrzanie szumią i woda podejrzanie chlupie, ale
skoro ona śpi. Nurkował blisko kłącza, od czasu do czasu spoglądając w moim
kierunku.
Kiedy nasycił głód zabrał się za toaletę. Puszył się, stroszył piórka,
otrzepywał, natłuszczał, na mnie już nie patrzył tylko na kaczkę, a ona wciąż spała.
Nie pamiętam co się stało, ale kaczka nagle się obudziła, niespiesznie zeszła z
kłącza i popłynęła w szuwary, a perkozek dał nura i oboje zniknęli.
Trzy dni
później, rankiem w północnej zatoczce pływały dwie kaczki i oczywiście perkozek.
Tym razem wiatr nie był sprzyjający, a i dwie kaczki to nie jedna. Szybko doszły
do wniosku, że bezpiecznie nie jest i popłynęły w kierunku tajnej zatoczki do
której dojścia w żaden sposób nie mogę znaleźć,
a to jest prawdopodobne miejsce
gniazdowania żurawi, teren polowania zimorodka i żerowisko czapli, azyl
dostępny tylko ptakom. W tym, że perkozek pływa z kaczkami nie byłoby nic
dziwnego, gdyby nie to, że kaczki zniknąwszy za zakrętem zaczęły go wołać. On
zanurkował jeszcze raz, jeszcze popatrzył w moim kierunku, ale one ciągle
pokwakiwały
- Perkozek, choć z nami, tam nie jest bezpiecznie, nie
zostawaj sam.
Dał nura i po chwili kaczki przestały kwakać. Taka historia
powtórzyła się tydzień temu. Perkozek i kaczka łowili spokojnie póki nie
poślizgnęłam się na mokrym pniu.
Kaczka natychmiast odpłynęła mocno w prawo, a
kiedy perkozek się ociągał zaczęła go nawoływać
- Podpłyń tu, tu jest też dobre miejsce do nurkowania. Zdaje
mi się, że tam ktoś jest.
On tylko patrzył i powoli nurkując podpłynął do niej, a
potem coś sobie szeptali, ale to było za daleko, żeby mogła usłyszeć.
Pomyślałam
sobie, jakie trudne jest życie młodych. Rodzice zajęci kolejnymi lęgami, już im
nie pomagają, muszą sobie radzić same. Więc nawiązują znajomości, a nawet przyjaźnie,
bo jak nazwać to, że większe ptaki troszczą się o mniejszego i to innego gatunku.
Za pół roku wiosną, kiedy do głosu dojdzie instynkt, każde z nich pójdzie swoją
drogą, ale teraz, teraz są młodzi i pełni ideałów, tak jak my kiedyś. Dziś
okazało się, że nie tylko kaczki są przyjaciółmi perkozka, dziś pływał w północnej
zatoczce w towarzystwie kokoszki.
I dziś wykorzystał to, czego na mój temat
nauczyły go kaczki. To ona płynęła w moją stronę, beztrosko rozglądając się za
jedzeniem,
a on usłyszawszy pstrykanie, jeszcze trochę nasłuchiwał, a potem zawołał
cichutko
- Kokoszka, nie bój się, ale lepiej nie płyń tam, lepiej
wracajmy.